Słowa Bidena o Putinie wywołały burzę. Jest komentarz Kremla
Prezydent Joe Biden przybywał w Polsce z dwudniową wizytą. Amerykański przywódca odwiedził m.in. ukraińskich uchodźców oraz spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. Zwieńczeniem wizyty było przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie. To podczas niego padły słowa, które swoją niejednoznacznością wzbudziły szereg kontrowersji.
Biden chce obalenia Putina?
– Na litość boską, ten człowiek nie może pozostać u władzy – powiedział Biden odnosząc się do prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Słowa mogły zostać odebrane jako wezwanie do obalenia rosyjskiego przywódcy. Jak jednak zapewnił Biały Dom, prezydent miał na myśli coś innego.
– Prezydent chodziło o to, że Putinowi nie można pozwolić na sprawowanie władzy nad sąsiadami czy regionem. Nie mówił o władzy Putina w Rosji ani o zmianie reżimu – przekazał przedstawiciel Białego Domu. Słów o tym, że Putin "nie może pozostać u władzy”, nie było w notatach zawierających tekst przemówienia wygłoszony na Zamku Królewskim, dodał urzędnik.
Jak pisze Reuters, słowa Bidena wywołały "widmo eskalacji ze strony Waszyngtonu, który uniknął bezpośredniego zaangażowania wojskowego na Ukrainie". Wrażenie było tym silniejsze, że wcześniej tego samego dnia, podczas spotkania z ukraińskimi uchodźcami, Biden w emocjonalnych słowach określił Putina jako "rzeźnika".
Tymczasem amerykańska administracja od samego początku konfliktu na Ukrainie zapewnia, że odsunięcie Putina od władzy nie jest celem Stanów Zjednoczonych.
– Nam nie chodzi o zmianę reżimu. Rosjanie muszą zdecydować, kogo chcą, aby im przewodzić – powiedział na początku tego miesiąca sekretarz stanu USA Antony Blinken.
Słowa Bidena doczekały się także komentarza z Moskwy.
– O tym [zmianie władzy w Rosji - przyp. red.] nie powinien decydować Biden – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. – Powinno to być wyłącznie wyborem obywateli Federacji Rosyjskiej – dodał.